piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 60 + EPILOG

- Felix!  - zobaczyłem przed sobą Abby miała załzawione oczy. Spodziewałem się najgorszego..

* Felix *

 - Julie, ona właśnie się obudziła ! - odetchnąłem z ulgą i czym prędzej pobiegłem do jej pokoju.
W środku byli już wszyscy, odsunęli się, żebym mógł przejść do mojej narzeczonej. Usiadłem na krześle i chwyciłem ją za rękę.
- Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś ! - z trudem powstrzymywałem łzy. Julie tylko się uśmiechnęła. Była bardzo blada i zmęczona, ale wierzyłem, że teraz będzie już tylko lepiej.
- Felix, co z dzieckiem ? - zapytała
- Wszystko z nią dobrze.
- Nią ? To dziewczynka ? A byłeś taki pewny, że to będzie chłopiec.
- Dobra już nie rozpamiętuj tak tego xd
- Eh, nawet nie wybraliśmy imienia.
- Felie. Połączyłem nasze imiona i tak wyszło ♥
- Kocham cię. - powiedziała cicho
- Ja ciebie też.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ 
W końcu Julie razem z naszą córeczką wyszły ze szpitala i wróciły do domu. Obydwie są w pełni zdrowe. Gdy tylko przyjechaliśmy wziąłem małą Felie na ręce i pokazywałem jej każdy zakątek domu.
- A tu jest twój pokoik księżniczko. - wszedłem do pomieszczenia, które sam urządziłem gdy moje dziewczyny były jeszcze w szpitalu.
- Felix.. - usłyszałem z za pleców moją narzeczoną
- Hee ? - obróciłem się w jej stronę
- Chodzisz z nią tak od godziny. Muszą ją nakarmić.
- A, tak tak. - oddałem córkę w ręce Julie, która jeszcze dała mi szybkiego całusa i zniknęła z mojego pola widzenia.

2 lata później 


Przez te dwa lata dużo się wydarzyło w naszym życiu. Abby z Oscarem przeprowadzili się na stałe do Szwecji. Mamy cały czas stały kontakt. Odwiedzają nas raz w miesiącu. Mają trzyletnią córeczkę, a w drodze czekają na kolejne dziecko ;). Natalie z Ollym zaręczyli się, ale jak na razie nie myślą o dziecku, ponieważ Natalie zaczęła trenować boks. Omar z Vanessą są szczęśliwi i codziennie zakochują się w sobie od nowa. Rok temu wzięliśmy z Felixem ślub, który był jak z marzeń. Codziennie obserwujemy z Felem jak nasza mała córeczka rośnie.A w drodze jest upragniony synek.

*********************************************************
 Ciężko jest się rozstawać z tym blogiem. W niektórych rozdziałach był nawet płacz ale także uśmiech. :D Bardzo chciałybyśmy podziękować wszystkim dziewczyną, które czytały i  komentowały do samego końca. Jesteśmy wam ogromnie wdzięczne za te prawie 25000 wyświetleń. Kochamy was!!!!♡♡♡♡

~ Jagoda i Julia 

niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 59

- Panno Julie nie mam zbyt dobrych wiadomości.. - moje serce zamarło...
- Coś nie tak z dzieckiem? - zapytałam
- Niestety po dokładnym zbadaniu, mogę stwierdzić, że mogą wystąpić pewne komplikacje podczas porodu. Mogą, ale nie muszą,  więc proszę się nie denerwować. Zalecam niezwłocznie przyjęcie do szpitala i aż do czasu porodu musi być pani pod stała opieką.
- Ale jakie komplikacje?! - wypytywałam dalej
- Może się zdarzyć, że będzie pani musiała wybierać pomiędzy panią, a dzieckiem. - momentalnie miałam łzy w oczach,  nie byłam wstanie nic powiedzieć.
- Na prawdę, bardzo mi przykro. - lekarz wpisał mi skierowanie do szpitala i wyszliśmy z przychodni. Od razu jak wsiadłam do samochodu to się rozpłakałam.
- Julie, uspokój się, będzie dobrze zobaczysz kochanie. Oddychaj spokojnie i na razie o tym nie myśl.
- Ok. - odpowiedziałam krótko i skupiłam się na powolnym oddychaniu.
Gdy dojechaliśmy do szpitala od razu dostałam pokój i zaczęli mi robić różne badania. Bardzo się boję. Z niecierpliwością czekałam na wyniki. Felix pojechał po moje rzeczy. W tym czasie przyjechali moi rodzice oraz Abby z Oscarem i cała reszta. Wszyscy stali przy mnie. W końcu wrócił Fel, a krótko po nim do pokoju wszedł lekarz i wyprosił wszystkich oprócz mojego narzeczonego.
 - Panno Julie, musimy wiedzieć kogo mamy ratować, gdyby coś poszło nie tak.
- Oczywiście, że dziecko.  - odpowiedziałam
- Co?  Julie, nie. Nie mogę cię stracić. - Fel chwycił mnie za rękę.
- Już podjęłam decyzję, ratujemy dziecko.
- Dobrze. - lekarz zapisał coś na kartce i wyszedł.
- Przecież możemy mieć jeszcze dużo dzieci.
- Felix, nie przekonasz mnie. - zauważyłam jego załzawione oczy.
- Muszę się przewietrzyć. - powiedział i opuścił pokój. Dla mnie to szczególnie nie była łatwa decyzja, ale chce ratować moje dziecko. Położyłam rękę na brzuchu i poczułam delikatne kopanie.
- Kocham cię skarbie.  - powiedziałam lekko się nachylając.

*2 tygodnie później, Felix*

Przez te kilka dni próbowałem namówić Julie na zmianę decyzji, ale ona się uparła.  A jeśli coś pójdzie nie tak i ją stracę? Te myśli krążyły mi po głowie. Cały czas siedzę w szpitalu i liczę, że nie usłyszę złych wiadomości. Julie właśnie od kilku godzin leży na sali porodowej. Ja niestety nie mogę być z nią. Wszyscy siedzą jak na igłach.
- Felix, może jedź do domu odpocznij. W razie co jakby się coś działo zadzwonimy do ciebie. - stwierdziła Abby.
- Nie, zostaje tutaj. - nawet na nią nie spojrzałem
- Panie Sandman ? - usłyszałem głos lekarza.
- Tak? - zerwałem się z miejsca.
- Ma pan śliczną córeczkę. Podczas porodu wszystko poszło dobrze, ale narzeczona musi leżeć w śpiączce, bo jest osłabiona. Pierwsze 24h będą decydowały o wszystkim. - zamarłem.
- Mogę ja zobaczyć?
- Zapraszam. - podążałem za nim. Weszliśmy do sali gdzie leżała Julie podłączona do urządzenia pokazującego jej bicie serca. Obok niej w łóżeczku leżała nasza córeczka. Smacznie sobie spała.
- Musimy wsiąść małą na badania.
- Dobrze rozumiem. - usiadłem na krześle obok narzeczonej i chwyciłem jej rękę.
- Julie proszę cię  nie odchodź. Jesteś silną kobietą.Walcz. Masz dla kogo. Masz mnie, naszą córeczkę, która miała być chłopcem - lekko się zaśmiałem, rodzinę i przyjaciół. Julie błagam cie.. nie zostawiaj mnie z tym wszystkim. Nie poradzę siebie bez ciebie.. - skończyłem i oparłem głowę o nasze splecione ręce. Nagle urządzenie zaczęło wariować i piszczeć... zacząłem panikować... nie wiedziałem co mam robić.
- Doktorze !!!! Coś się dzieje z moją Julie.. !!! Doktorze !!!!!!! - krzyczałem na cały szpital. Gdy lekarz się pojawił od razu wyrzucił mnie z sali. Cały personel się zbiegł i natychmiast przewozili moja narzeczona gdzieś indziej. Nic nie mogłem zrobić.
- Boże Felix co się dzieje!  - zapytała zdenerwowana mama Julie
- Ja.. Ja nie wiem.. - usiadłem na podłodze i zakryłem twarz rękoma.... Minęło już sporo czasu, a ja nadal nie wiedziałem co się dzieje. Chodziłem bez celu po korytarzu i po różnych piętrach. Nawet tego nie zauważając znalazłem się na oddziale dziecięcym. Na drzwiach były imiona dzieci. Na jednych nie było. Wszedłem, oczywiście pielęgniarka będąca w środku miała z tym problem, ale od razu poznałem, że te małe dzieciątko, to moja córka.
- Proszę wyjść.
- Ja jestem tatą.- odezwałem się
- No to dobrze,  chce pan wziąć córkę na ręce? 
- Mogę? 
- Oczywiście. - chwilę potem miałem już mała na rękach.
- Poda mi pan imię dziecka?
- Felie. 
- Dziękuję. Trzeba ją teraz położyć.
- Dobrze. - powiedziałem i delikatnie odłożyłem mała Felie do łóżeczka i wyszedłem z pokoju.
- Felix!  - zobaczyłem przed sobą Abby miała załzawione oczy. Spodziewałem się najgorszego..

*******************************************************
Hej wszystkim ! ♥ Jak w szkole ? xd Mam nadzieje, że u was wszystko ok ;) Życzę miłej niedzieli ! I zapraszam na epilog za niedługo ♥
~ Julia ☺

wtorek, 13 października 2015

Rozdział 58

8,5 miesięcy później 

* Julie *

Minęło już sporo czasu. Abby urodziła miesiąc temu śliczną córeczkę o imieniu Gabriella ♥. Ja jestem w zaawansowanej ciąży. Pomimo to nadal nie znamy płci dziecka. Termin mam na za 2 tygodnie. Strasznie się boję, że coś pójdzie nie tak... Ale wszyscy mnie uspokajają, w szczególności Abby, która ma to już za sobą.  Była godzina 10. Felix jak zawsze o tej porze, słodko spał. Byłam strasznie głodna, więc poszłam do kuchni w celu zrobienia jakiegoś pysznego śniadania. Padło na gofry z borówkami i śmietaną.  Gdy już byłam w trakcie robienia ciasta, usłyszałam jak Felix schodzi po schodach. Za chwilę już był przy mnie, delikatnie mnie objął i pocałował w szyję. 
- Jak się mają moje dwa skarby ? ♥ - zapytał jeszcze zaspanym głosem. 
- Dobrze tatuśku. - obróciłam się w jego stronę i pocałowałam. 
- Hej malutki ♥ - uklęknął przy moim WIELKIM brzuchu i położył na nim rękę. 
- No już starczy, zaraz mi się gofry przypalą xd - powiedziałam po dłuższej chwili.  Gotowe śniadanie położyłam na stole. Wkrótce potem zaczęliśmy je jeść.
- Jak myślisz, ile przytyłam ? 
- Nwm z 20 kg ? - zaśmiał się 
- No ejjj. Wiesz, tak ostatnio myślałam, że my nie wybraliśmy imienia dla dziecka. 
-  Jack, John, Thomas,Jim, Dylan
- Czemu tylko męskie ?
- Bo to będzie chłopiec ! 
- Nie wiesz tego. 
- Ja chcę chłopca, więc będzie mały  Jack, John, Thomas,Jim, Dylan ale to się jeszcze dopracuje xd
- Facepalm Felix, nie mam sił na ciebie. - uśmiechnęłam się zaczęliśmy sprzątać po śniadaniu. dzisiaj mam wizytę u lekarza na 16:00. Postanowiliśmy z Felixem, że wstąpimy do Abby. Felix oczywiście prowadził. Bo jakże inaczej. 
- Skręć tutaj w lewo. - wskazałam palcem
- Ale do Abby jedzie się w drugą stronę.
 - Tak wiem, ale chcę wstapić do supermarketu i kupić coś małej kruszynce. - odparłam
- No dobrze. - uśmiechnął  się.

*Abby* 

Wyciągnęłam z pieca placek z budyniem. Dawno nic nie piekłam, a dzisiaj miałam chwilę czasu, ponieważ mój mąż postanowił, że cały dzień zajmie się naszą córeczką. 
- Jesteśmy już.- usłyszłam głos blondyna z korytarza. 
- Dobrze, jestem w kuchni. 
- A co tak pięknie pachnie. 
- Niespodzianka - pocałował mnie na przywitanie. 
- Gdzie byliście ? - zapytałam
-Tu i tam. - zaśmiał się. 
 -Yhym.
- Wiesz, że nie lubię jak mówisz YHYM
- Też cię kocham. - wzięłam malucha od niego i poszłam na kanapę. 
- Głodna jesteś ? - podciągnęłam bluzkę i zaczęłam karmić Gabi. Kiedy moje słoneczko było już najedzone zaczęłam chodzić z nią po mieszkaniu czekając, aż jej się odbije. Nagle po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Odłożyłam małą do bujaka i poszłam otworzyć. 
- Oo hej :) Wejdźcie. - otworzyłam szerzej drzwi, żeby mogli wejść. 
- Co tam u was ? - zaczęłam.
- Wszystko w porządku jedziemy dzisiaj do lekrza na kontrole. 
- To dobrze. - jak tylko weszliśmy do salonu to Julie z Felixem "rzucili" się na Gabi. 
 - Cześć maluchu. - przywitał się Fel.
- Hej kruszynko. Rośniesz jak na drożdżach. Ciocia z wujkiem kupili ci prezent, ale narazie damy go mamusi. - wręczyła mi pakunek. 
- Kochani ja was strasznie przepraszam ale pójdę ją położyć - odparłam. 
- Jasne rozumiemy to leć - uśmiechnęła się Julie. Wzięłam Gabrielle na ręce i po mału szłam na górę. Zaniosłam ją do naszej sypilani. Położyłam ją do łóżeczka i przykryłam kocykiem. Właczyłam elektryczną nianie i zeszłam do gości którzy siedzieli w salonie na kanapie. 
- Jejku gdzie moje maniery xd Chcecie coś do picia ? - zapytałam.
- Spokojnie Abby. Oscar się nami już zają. 
- No proszę nawet placek pokroileś xd - zwróciłam się do chłopaka. 
 - No widzisz ;) - zaśmiał się. 
Usiadłam obok Oscara i wzięłam kawałek mojego wypieku. 
- Julie, na kiedy masz termin? 
- Jeszcze 2 tygodnie. - odpowiedziała 

***

* Felix *

Po jakimś czasie, do Abby i Oscara przyjechała reszta paczki i razem siedzielismy i rozmawialiśmy o nowych piosenkach i wgl o wszystkim. Niestety musieliśmy się zbierać na wizytę do lekarza.  Pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu. 
- Ahh. - westchnęła Julie. 
- Co jest? - zapytałem 
- Boję się trochę.. 
- Jestem przy tobie.  - pocałowałem moją narzeczoną. 
- Wiem. - odpowiedziała z uśmiechem. Wkrótce potem odjechalismy z podjazdu.  Jechałem jak zawsze ostrożnie. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Pomogłem wysiąść Julie  z samochodu i weszliśmy do przychodni. 
- Dzień dobry, pan doktor już czeka. - przywitała nas pielęgniarka.
- Dziękujemy.
Weszliśmy do gabinetu. Moja narzeczona położyła się, żebyśmy mogli zobaczyć dzidziusia. Patrzyłem uważnie na ekran ale za dużo nie widziałem xd 
- To chłopiec?  - zapytałem 
- Niestety, proszę pana chyba do narodzin nie będziemy wiedzieć. 
- No niee. 
- Pobierzemy jeszcze krew i zbadamy czy jest na pewno wszystko w porządku. 
- Dobrze. - po niecalych 15 minutach znowu siedzielismy u lekarza w gabinecie. 
- Panno Julie nie mam zbyt dobrych wiadomości.. - moje serce zamarlo... 

***********************************************

Witam!♡ długo wyczekiwany, ale w końcu jest!! :) jest to przed ostatni rozdział.. może w następnym tygodniu jak nam się uda pojawi sie już ostatni.. jakoś trudno jest mi się rozstać z tym blogiem.. przywiązałam się do niego... ale cóż to co dobre szybko się kończy.. życzę wam miłego tygodnia i powodzenia w szkole ♡♡ ~ Jagoda

wtorek, 6 października 2015

INFORMACJA!!

Na początku chciałybyśmy was ogromnie przeprosić. Za to, że rozdziały się nie pojawiały. Ale rok szkolny nam na to nie pozwala... Mam ogromną nadzieję, że czas nam pozwoli i rozdział pojawi się w następnym tygodniu. :) Jeszce raz Was strasznie przepraszamy. Życzymy miłego dnia!! ~ Jagoda i Julia ♡♡

wtorek, 22 września 2015

Rozdział 57

*Julie, kilka dni później*

Przez ten cały czas mieszkałam u Abby i Oscara. Nie miałam kontaktu z Felixem od momentu kłótni. Nie mam bladego pojęcia co się z nim dzieje. Całymi dniami leżę w łóżku, zajadając ogórki (od czasu ciąży mam na nie ochotę) i oglądam jakieś bezsensowne seriale które lecą w telewizji. Postanowiłam zrobić coś ze swoim życiem. Wstałam z kanapy i poszłam ogarnąć się do łazienki. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic. Gotowa zeszłam na dół, tam ujrzałam znane mi dobrze małżeństwo.
- Hej ciężarna. - uśmiechnęłam się do niej.
- Hej jak się czujesz ? - zapytała troskliwie.
- Bywało lepiej.
- Chcesz coś na śniadanie ? - zapytał Oscar.
- Nie, dziękuję.
- Julie musisz coś zjeść. - zrezygnowana zgodziłam się. Cała trójką usiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się kanapkami przyszykowanymi przez Oscara. Były w miarę dobre xd Po skończonym posiłku z kubkiem gorącej herbaty poszłam usiąść w salonie. Włączyłam sobie Harrego Pottera. Po krótkiej chwili dołączyła do mnie para.

*Abby, kilka godzin później*

Własnie skończyliśmy oglądać wszystkie części Harrego Pottera. Strasznie kocham te filmy tak samo jak Oscar. Tak naprawdę to własnie przez niego je pokochałam.
-Kochanie jadę na chwile do rodziców. Będę niedługo.
- Jasne, tylko uważaj na siebie.
- Ty też . - pocałował mnie przelotnie i zniknął za drzwiami od garażu.
- To co babski bezalkoholowy wieczór ? - zaśmiałam się.
- Wiesz,nie mam zbytnio ochoty.
- Julie nie możesz siedzieć zamknięta w czterech ścianach.
- Przepraszam, ale nie.
- Okej jak chcesz. To ja w takim razie pójdę się odświeżyć.
- Jasne leć. - doczłapałam się na górę. Wzięłam z szafy byle jakie dresy i bluzę. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Głowę umyłam szamponem o zapachu brzoskwiń. Po 30 min,byłam cała gotowa. Postanowiłam zejść na dół i zrobić jakiś obiad, może kurczaka. Na dole nie było Julie. Poszłam do kuchni na blacie leżała karteczka. To co na niej było napisane zszokowało mnie.

" Przepraszam wszystkich za to co zrobię, pewnie mnie znienawidzicie, ale nie chce zostać samotną matką.. dlatego właśnie zdecydowałam się na aborcję." ~ Julie

Jezu.. nie, ona nie może tego zrobić ! Jak najszybciej chwyciłam telefon i cała zapłakana, zaczęłam do niej wydzwaniać, ale miała wyłączony telefon. Dzwoniłam do Oscara, który też nie odbierał. Cholera ! Włączyłam Julie laptopa z nadzieją, że znajdę w historii adres kliniki. Serce biło mi jak szalone, ręce całe się trzęsły. JEST ! Znalazłam.
- Kochanie wróciłem ! - krzyknął Oscar szybko podbiegłam do niego, był z nim Felix.
- Co się stało ? - zapytał przestraszony.
- Julie.. ona.. - nie mogłam się wysłowić, więc podałam im karteczkę.
- Kurwa ! Gdzie pojechała ? - Felix złapał się za głowę
- Slauson Avenue 11. Fel szybko ! - krzyknęłam gdy wybiegał z domu. Przytuliłam się do Oscara z nadzieją że Sandman zdąży, zanim będzie za późno.
- Ciii, Abby będzie dobrze.
- A jeśli on nie zdąży ? - jeszcze bardziej się rozpłakałam
- Spokojnie, nie denerwuj się, myśl o dziecku. Połóż się. - poprowadził mnie na sofę. Skuliłam się lekko i oddychałam głęboko.
- Miałeś jechać do rodziców.
- Nie, tak naprawdę byłem właśnie u Felixa i razem z Omarem na spokojnie mu wszystko wyjaśniliśmy. Sandman w końcu przejrzał na oczy. Przyjechaliśmy razem, bo Felix chciał porozmawiać z Julie.

* Julie *

Myślałam o tym od kilku dni. Nie byłam pewna, czy chcę to zrobić, ale sama nie dam sobie rady, a bez Felixa to i tak nie miało sensu. Znalazłam dobrą klinikę niedaleko centrum i umówiłam się na zabieg. Gdy dojechałam na miejsce, podałam pielęgniarce moje dane osobowe.
- Pokój numer 211. Proszę się w to ubrać i czekać na lekarza.
- Dobrze, dziękuję. - wzięłam ubranie od kobiety i poszłam w stronę pokoju. Było to malutkie pomieszczenie z łazienką, łóżkiem, szafką i jednym fotelem. Położyłam torebkę na fotel i poszłam do łazienki przebrać się w szpitalną suknię. Gdy wyszłam położyłam się na łóżku i rozpłakałam. Nie chcę źle...
- Pani Santos ?
- Tak.
- Jest pani gotowa ? - zapytał lekarz. Ja tylko przytaknęłam i wyszłam z mężczyzną. Szliśmy długim korytarzem. Serce biło mi jak szalone. Cały czasz zastanawiam się czy dobrze robię, ale ja nie chce zostać samotną matką...nie dam rady. wiem doskonale, że bez Fela sobie nie poradzę...

*Felix* 

Czy ta Julie postradała już zmysły ?! Jak ona może usunąć nasze dziecko !!!!! Wszystko moja wina.To się w głowie nie mieści. Jak najszybciej chciałem dojechać do tej zasranej kliniki. Na drodze przekroczyłem wszystkie wykroczenia. Zaparkowałem i najszybciej jak tylko potrafiłem biegłem do kliniki. 
- Gdzie jest Julie ?! - zapytałem pierwszą lepszą pielęgniarkę.
 -Proszę podejść do recepcji tam wszystko panu powiedzą. 
- Kurwa - przeklnąłem pod nosem. 
- Proszę mi powiedzieć gdzie jest Julie Sand... Santos. 
- Sala numer 211, ale teraz jest na bloku operacyjnym. 
- Gdzie to jest ? 
- Pierwsze drzwi na lewo. - W tle słyszałem jak się wydarła, że tam nie można wchodzić. W dupie to mam. Przez okienko zobaczyłem Julie. Wszedłem do środka i szybko do niej podszedłem. 
- Ale proszę stąd wyjść. - odezwał się lekarz ale nie zwracałem na niego uwagi.
-  Julie, kochanie proszę cię nie rób tego. Omar mi wszystko wytłumaczył. 
- Proszę wyjść, bo wezwę ochronę. - olałem go. 
- Julie.. - mówiłem to ze łzami w oczach. Nagle poczułem szarpniecie, obróciłem się, a za mną stali dwoje dryblasów. Zapewne ochrona. "Cholera"- pomyślałem. Wyciągnęli mnie silą. 
- KOCHAM WAS !- tylko tyle udało mi się powiedzieć, bo znalazłem się na dworze przed kliniką xd. A jeżeli Julie się nie wycofa i usunie dziecko ? Chodziłem nerwowo, mając nadzieję, że w końcu ją zobaczę... Moja narzeczona pojawiła się po 15 minutach, które dla mnie były wiecznością. Mocno się do niej przytuliłem. Julie rozpłakała się.
- Dlaczego ? - zapytałem dalej ją obejmując
- Byłam bezsilna czułam, że  sobie nie poradzę bez ciebie. 
 - Skarbie jestem przy tobie i cię nie zostawię, już nigdy. - otarłem jej łzy i czule pocałowałem, tak brakowało mi tego. 
- Kocham was, pamiętaj o tym. 
- My ciebie też ♥
- Chodź pojedziemy po ciuchy do naszych gołąbków i wrócimy do domu odpocząć. - tylko przytaknęła głową i ruszyliśmy w drogę. Abby jak zobaczyła nas razem to aż się rozpłakała xd  Po 20 minutach, byliśmy już w naszej sypialni, wtuleni w siebie. Trochę zgłodniałem więc wstałem.
- Chcesz coś do jedzenia ? - zapytałem
- Ogórki ♥
- Ogórki ? Really ?
- Mhmm. - przytaknęłam
Zszedłem na dół i wziąłem truskawki dla siebie i ogórki dla Julie. Haha jej zachcianki chyba dopiero się zaczną. Gdy wróciłem dziewczyna spała. Przykryłem ją kocem.Ten dzień był strasznie meczący. Teraz będzie już tylko lepiej.

**********************************************
Siema ! ♥♥  57 pojawił się trochę później, ale lepiej późno niż wcale. Komentujcie ! :* 58 może w sobotę.
~ Julia








sobota, 12 września 2015

Rozdział 56

* Julie 2 dni później *

Dzisiaj jadę do rodziców. Wstałam razem z Felixem. Zrobiliśmy śniadanie i ze smakiem je zjedliśmy. Mój narzeczony poszedł do łazienki a ja już gotowa siedziałam sobie w salonie i czytałam gazetę. W pewniej chwili zrobiło mi się niedobrze. Szybko pobiegłam do kuchni i zwróciłam całe śniadanie. Boże, a było takie dobre.. Posprzątałam wszytko i wróciłam do salonu. 
- To kiedy jedziesz ? - zapytał Felix 
- Teraz, czekałam tylko, aż wyjdziesz, żeby się pożegnać. - pocałowałam go i poszłam do garażu. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Czekała mnie 30 minutowa jazda. Na szczęście nie było korków. Gdy dojechałam na miejsce, zakluczyłam samochód, podeszłam do drzwi i zapukałam. Usłyszałam " Otwarte ". Weszłam do domu i ściągnęłam buty. 
- Kochanie ! - mama mocno mnie uściskała - Tak dawno cię nie widziałam. 
- Ja ciebie też mamo. - usiadłyśmy sobie w jadali. Mama wyciągnęła jakiś placek i postawiła przede mną talerzyk. Od razu przypomniała mi się sytuacja z rana, więc postanowiłam, że niestety nie skosztuje.  
- Opowiadaj ! - powiedziała podekscytowana
- Haha, ale co ? 
- Mówiłaś, że się zaręczyliście. 
- Tak, na wieży Eiffela ♥ 
- I co dalej ? Kiedy ślub ? - mama wypytywała dalej 
- Nie wiem, nie rozmawialiśmy jeszcze o tym. 
- Ok, zjedz trochę, blado wyglądasz.
- Nie, nie chcę znowu wszystkiego zwymiotować. 
- Wymiotowałaś ? 
- Mhm. Dzisiaj na rano i wczoraj wieczorem.
- Niedobrze. 
- Właśnie dlatego chciałam z tobą porozmawiać. Okres mi się spóźnia.
- Czyli jesteś w ciąży. - usiadła bliżej mnie. 
- Właśnie musiałam się upewnić, teraz już wiem. - mama przytuliła mnie 
- Gratulacje córeczko ♥ - tylko się do niej uśmiechnęłam. I tak zaczęła się nasza rozmowa na temat co mam jeść, a czego nie. Co jest zdrowe bla bla bla. 

* Felix *
Gdy Julie pojechała do rodziców, ja pojechałem do Fooohouse, czyli do Omara i Vanessy, bo chyba zostawiłem tam ostatnio  moją ulubioną bluzę. Zapukałem do drzwi,ale też sprawdziłem czy jest otwarte, a ponieważ drzwi się otworzyły to nie czekając,aż ktoś przyjdzie wszedłem do środka. Zupełnie niechcący usłyszałem ich rozmowę o Julie.
- Jak to się całowali? - zapytała Vanessa 
- Też się zdziwiłem, od razu było widać, że ten Timo coś do niej ma. - aha wszystko wiem... Wkurwiony opuściłem dom i odjechałem z piskiem opon, ale nie wracałem do domu. Jeździłem bez celu po mieście. Jak ona mogła mi to zrobić ?!? Jesteśmy zaręczeni. Julie jest tylko moja. Jak widać się myliłem. Przez ten cały czas ona spotykała się z nim za moimi plecami! 

* Omar * 

- Co to było? - zapytała moja dziewczyna gdy usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi. Poszedłem sprawdzić . Zobaczyłem samochód Felixa który właśnie odjeżdżał z podjazdu. Fuck. Pewnie słyszał rozmowę o Julie, a ja jej obiecałem, że Fel się nie dowie. 
- Mam przejebane.. - usiadłem bezradnie na sofie. 
- Kochanie co się stało? - dziewczyna przysiadła się do mnie. 
- Felix. On już wie. Słyszał naszą rozmowę. 
- Jezu.. I co teraz? Trzeba mu wytłumaczyć, że to było przypadkowo, zanim się z Julie po kłóci. - Chwyciłem za telefon i szybko wybrałem numer przyjaciela, ale on nie odbierał. Po kilku próbach zrezygnowałem. Nie wiedziałem co będzie dalej, chyba właśnie rozwaliłem ich związek. 

* Julie *

Wróciłam zadowolona od rozdziców. Chyba pierwszy raz jechałam tak wolno xd Myślałam jak powiedzieć Felixowi, może mu nie mówić. Nie no, muszę, w końcu sam zauważy, jak mój brzuch będzie mu zasłaniał telewizor xd Gdy otworzyłam drzwi od domu, Fela nie było.  Pewnie gdzieś pojechał. Położyłam się na kanapie w salonie i jadłam ogórki. Miałam nadzieję, że ich nie zwymiotuje xd O 18 mój narzeczony wrócił do domu. Ruszyłam się z miejsca i poszłam się z  nim przywitać.
- Kochanie, gdzie byłeś ? Martwiłam się.. - chciałam go przytulić, ale się cofnął
- A ty gdzie byłaś ? U rodziców czy odwiedzałaś swojego kochasia co ?
- Nie rozumiem..
- Ah nie ? A Timo ? Mówi ci to coś ? Bo chyba ja się z nim nie całowałem. - krzyknął
- Ale Felix ..- przerwał mi
- NIE ! To koniec. Z nami koniec. - krzyknął jeszcze raz i trzasnął drzwiami
Jak on się dowiedział ? Przecież to było przypadkowo. Ja nie kocham Timo, tylko jego. Muszę mu to wszystko jak najszybciej wyjaśnić. Ale teraz nie mam siły.. Zapłakana położyłam się na kanapie i przykryłam ciepłym kocem, który w szybkim czasie został ubrudzony moim tuszem do rzęs. Mój telefon dzwonił kilka razy, ale to nigdy nie był on.., więc nie odbierałam. Chcę mu wszystko powiedzieć... Teraz. Pojechałam samochodem do Abby i Oscara z nadzieją, że Felix pojechał właśnie do nich, ale nikogo nie było, tak samo u Olly'ego i Natalie, więc pojechałam do Fooohouse. Przed domem stał samochód Natalie, Abby oraz Felixa. Zadzwoniłam do drzwi i po chwili otworzyła mi Ab.
- Jezu, Julie właśnie miałam jechać do ciebie.
- Jest Felix, pff jasne że jest.- ominęłam ją i prawie wpadłam na Sandmana, który chciał wychodzić.
- Poczekaj ! - szarpnęłam jego rękę
- Czego jeszcze chcesz ? - zapytał z pogardą
- Proszę, nie bądź taki dla mnie, jestem w ciąży.
- No to gratulacje, Timo zostanie ojcem. - powiedział wprost i wyszedł. Jak on mógł chociaż tak pomyśleć ! Abby wybiegła jeszcze za nim, ale nie zdążyła bo odjechał z piskiem opon.
Po raz kolejny się rozpłakałam. Omar zaprowadził mnie do sypialni, żebym mogła się położyć. Po drodze wyjaśnił mi jak Felix się dowiedział. Nie miałam mu za złe. 

****************************************************

Hej :* Jeszcze 4 rozdziały przed nami już z góry piszę, że będą krótsze. Szkoła -,- zupełnie nie mamy czasu na pisanie więc wybaczcie, ale te ostatnie rozdział będą beznadziejne..

~ Julia

3 komentarze to tak dużo ?

sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 55

*Julie, kilka dni później*

Tak jak zwykle rano wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć do łazienki. Felix jeszcze spał więc postanowiłam go nie budzić. Co prawda pracuje w domu i co jakiś czas jeszcze do klubu. Ale postanowiłam to zmienić. Strasznie się stęskniłam za tymi pacanami i oczywiście za moim gabinetem także. Przyszykowałam śniadanie dla siebie i Felixa. Zwykle kanapki. Po zjedzonym posiłku zostawiałam Felowi kartkę żeby się nie martwił.
' Pojechałam do pracy. Śniadanie na stole. Kocham cie Julie xoxo.'
Wsiadłam w samochód i kierowałam się w stronę stadionu. Zaparkowałam auto na parkingu. Wzięłam torebkę, kilka teczek i wysiadłam. Byłam jako druga. Pierwszy był oczywiście trener. Postanowiłam do niego zajrzeć. Zapukałam lekko w drzwi i nie czekaj na 'proszę' otworzyłam je.
- Dzień dobry trenerze. - przywitałam się.
- Witaj Julie co cie do nas sprowadza ? - uśmiechnął się.
- Chciałabym wrócić do pracy.
- To żaden problem. Chłopacy strasznie się za tobą stęsknili.
- Ja za nimi trochę też. - zaśmiałam się. Chwilkę jeszcze porozmawialiśmy i poszłam do siebie. Na biurku leżała sterta papierów od Vanessy. Sprawdziłam je i poprawiłam kilka błędów. Po niecałej godzinie odłożyłam segregatory na odpowiednie półki. Zauważyłam, że chłopaki zaczęli trening. Chwyciłam coś do notowania oraz telefon i ruszyłam w stronę boiska. Niezauważona przemknęłam na murawę. Usiadłam na niewidocznym dla nich miejscu. Przyglądam się im dokładnie, jak grają i jak się zachowują. Było normalnie xd wygłupiali się jak zawsze. Przez dłuższy czas patrzyłam się na Davida, który jedyny stał na boku. Postanowiłam z nim porozmawiać. Zeszłam na dół i stanęłam koło trenera.
- Dobrze chłopaki na dzisiaj to, koniec rozejść się.
- Tak jest. - odpowiedzieli równo.
- David mogę cie prosić do siebie? - zapytałam.
- Jasne. - razem kierowaliśmy się do gabinetu. Obydwoje usiedliśmy na kanapie.
- No to gadaj co jest. - zaczęłam.
- Nic. - odparł
- Przecież widzę. Jesteś niedostępny, chcę ci pomóc.
- Oj no już dobrze. Pokłóciłem się z dziewczyną. Powiedziałem kilka słów za dużo.
- A o co dokładniej poszło ?
- Wszystko przez jej przyjaciela. Poświecą mu więcej czasu niż mnie.
- Wydaje mi się, że powinieneś z nią o tym porozmawiać.
- Tylko jest jeden problem. Ona nie chce mnie widzieć...
- Walcz o nią. Jestem pewna, że po jakimś momencie ulegnie i ci wybaczy.
- Może masz racje. Dziękuję ci, było potrzeba mi tej rozmowy.
- Od tego tutaj jestem. - zaśmiałam się.
- Będę się już zbierał.
- Jasne leć pa :)
- Pa. - po wyjściu piłkarza, wzięłam się za sprawozdanie z rozmowy i włożyłam je do jego teczki. Na zegarku widniała godzina 13:30. Postanowiłam się zbierać do domu. Wzięłam torebkę i wyszłam. Zakluczyłam za sobą drzwi od gabinetu i poszłam na parking. Po kilku minutach byłam już w domu.
- Wróciłam! - powiedziałam.
- W salonie. - krzyknął Felix. Zdjęłam buty, a płaszcz powiesiłam na wieszaku. Poszłam przywitać się z moim narzeczonym.
- Hej skarbie. - pocałował mnie.
- Hej.
- Dzięki za śniadanie.
- Smakowało?
- Bardzo ❤
- To dobrze. Idę się przebrać. - powiedziałam i poszłam na górę.. Usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Wyciągnęłam go z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Był tylko numer. Postanowiłam odebrać. 
' Halo? '
' Hej, Julie to ja Timo! '
'O cześć, co tam? '
'Tak się tylko chciałem spytać czy nie chciałabyś przyjść do studia, będę nagrywał nową piosenkę. '
'Pewnie, a kiedy? '
' Dzisiaj o 18. '
' Ok, do tego studia koło biblioteki? '
' Dokładnie. '
'Dobra to do zobaczenia. '
' Pa.'
- rozłączyłam się. Zmieniłam ciuchy na jakieś wygodniejsze i myślałam jak by to wymyślić, żeby pójść do tego studnia nie mówiąc nic Felixowi. Hmmm. Może powiem, że idę z Omarem do centrum. Tak, właśnie tak zrobię. Napisałam do Rudberga i wyjaśniłam całą sytuację. Chłopak zgodził się przyjechać po mnie. Gdy już wszystko miałam załatwione wróciłam do swojego narzeczonego.
- Idę z Omarem do centrum o 18.
- Dlaczego akurat z nim ? Przecież ja mogę z tobą iść.
- Yyyy... ale Omi chce kupić jakiś prezent dla Vannessy i nie wie co, więc mam mu pomóc. - uff jakoś nazmyślałam
- Aaaa, no to ok.

****

Czekałam cierpliwie na Omara. Dochodziła już 17:50, a jego nadal nie było. 
- O nareszcie ! - powiedziałam gdy chłopak wszedł do domu. Pożegnałam się z Felixem i wyszłam z Rudbergiem. Wsiedliśmy do samochodu. 
- Nie wiem, czy dobrze robię, że ci pomagam. - odezwał się gdy ruszyliśmy 
- Słuchaj, ja chce się tylko spotkać z kolegą, który będzie nagrywał nową piosenkę.
- To dlaczego nie powiesz o tym Felixowi ?
- Bo będzie zazdrosny !
- Może ma powody. 
- Dobra no, ale chce zobaczyć jak Timo śpiewa. - do końca drogi już nie rozmawialiśmy. Gdy dojechaliśmy pod studio, wysiedliśmy z auta i zmierzaliśmy do wejścia. Od razu zauważyłam chłopaka. 
- Cześć ! - przywitał się i przytulił mnie 
- Hej, przepraszam za spóźnienie, to jest mój przyjaciel Omar. - chłopacy podali sobie ręce. Razem z Omarem usiedliśmy sobie na krzesełkach, a Timo wszedł do pomieszczenia z mikrofonem. 
- Ej Julie ! Chodź tutaj.- zawołał 
- Na pewno mogę ? - zapytałam
- No pewnie ! - po chwili byłam już razem z nim w małym pomieszczeniu. W pewniej chwili gdy chłopak śpiewał piosenkę, zgasło światło. Było zupełnie ciemno nic nie widziałam. 
- Timo, gdzie jesteś ? - chodziłam po macku. 
- Tutaj. - poczułam jego ręce na swoich biodrach i po krótkim czasie chłopak złożył na moich ustach czuły pocałunek. Wow. Nie, to nie powinno się wydarzyć.. :'( Otworzyłam oczy, które przymknęłam podczas pocałunku, i zobaczyłam, że było już jasno. 
- Podobasz mi się, Julie. - powiedział 
- Nie, nie ja jestem zaręczona. - szybko wyszłam ze studia zapominając o Omarze. Ukucnęłam przy samochodzie i rozpłakałam się. 
- Przeczuwałem, że tak będzie.. - Rudberg przytulił mnie 
- Proszę, nie mów nic Felixowi. - poprosiłam 
- Dobrze, ale wracajmy już. 
- Ok. - szybko dotarliśmy na miejsce. Podczas drogi ogarnęłam trochę rozmazany makijaż. Pożegnałam się z Omarem i weszłam do domu. 
- Hej ! - powiedziałam najweselej jak umiałam 
 - Cześć. - narzeczony podszedł do mnie i pocałował. - Szybko wróciłaś. - dodał 
- A tak jakoś wyszło xd Co na kolację ? 
- Może zamówimy pizze, albo coś ?
- Super ! To ja idę się wykąpać. - po drodze do łazienki skasowałam numer i wszystkie smsy od Timo.  Wzięłam szybki prysznic wysuszyłam włosy i wróciłam do Felixa, który właśni odbierał
pizzę. Usiedliśmy sobie wygodnie na sofie w salonie i zaczęliśmy jeść naszą kolację. Gdy skończyliśmy, zmieniliśmy pozycję na leżącą. 
- Muszę odwiedzić rodziców. - powiedziałam i bardziej przytuliłam się do narzeczonego. 
- Możemy pojechać razem. 
- Chcę pogadać o czymś z mamą. Takie wiesz, babskie sprawy, zanudziłbyś się xd
- A twój tata ? 
- W pracy będzie. 
- To ja jednak zostanę xd 
- Tak myślałam. - pocałowałam go.
- Idziemy do łóżka ? - zapytał 
- Spać ?
- Możemy iść spać xd 
- Ok. - staliśmy i poszliśmy do sypialni.
****************************************************
Jeszcze tylko kilka rozdziałów przed nami :'( Wakacje się skończyły, a pomału razem z nimi blog.

~ Jagoda