Delikatnie wybudzałam się ze snu. Moja głowa leżała na Fela torsie nie wiem jak to się stało. Byłam wtulona w niego. Myślałam, że to on będzie mnie obejmował, a to ja podczas snu się przytuliłam. On też się obudził. Było widać, że jest zadowolony.
- Sory, musiało być ci niewygodnie.- przeprosiłam i podniosłam głowę
- No weź ! Nie musisz mnie przepraszać. - powiedział i przytulił mnie mocniej, ale ja się odsunęłam. Mimo, że go kocham, nie jestem gotowa na związek z nim.
- Ślicznie wyglądasz z rana.- uśmiechnął się
- Hahah błagam cie ! xd. - nieoczekiwanie do moje sypialni weszła Abby z Oscarem. Zajebiście, normalnie czekałam na ich komentarze !
- Oooo ! No kogo my tu mamy !
- Ja też nwm co on tu robi ! Zasypiał na kanapie, a na rano ? Bumm ! W moim łóżku ! - broniłam się.
- Hahha oczywiście ! - zaśmiał się Oscar.
- No serio ! A kit z wami.. - przykrywam się bardziej kołdrą.
- A tak wgl to Julie masz gościa.
- O tej godzinie ? Matko.. - zwlekłam się z łóżka, ubrałam porannik, razem z Felem i resztą zeszłam na dół. W salonie siedzieli OG z Omarem ale jak tylko zobaczyłam Mario to podbiegłam do niego i się przytuliłam, on podniósł mnie do góry i okręcił.
- Aaaaaaa ! Co ty tu robisz ? - zapytałam podczas uścisku
- No przecież często przyjeżdżam i razem jemy śniadanie.
- Hahah no tak xd Pamiętam !
- Wy się jeszcze nie znacie, ale to jest Mario, mój przyjaciel. Mario, to jest Omar, OG, Oscar, Felix, a Abby już znasz. Haha !
- Cześć ! - przywitał się z każdym po kolei
- To wy sobie gadajcie, a ja zrobię śniadanie.- powiedziałam i poszłam do kuchni, żeby zrobić posiłek. Przekroiłam świeże bułki, które przywiózł Mario. Na szczęście kupił tyle, że starczy dla każdego. Zrobiłam kanapki z sałatą, szynką i majonezem. Gdy już kończyłam, do kuchni wszedł Felix.
- Pomóc ci ? - zapytał
- Radze sobie. - uśmiechnęłam się
- Daj. Ja dokończę, a ty się ubierz. - wziął z mojej ręki nóż.
- Ok. - szybkim krokiem szłam do sypialni. Uszykowałam ciuchy i mając nadzieje, że w tym czasie nikt nie wejdzie, szybko się przebrałam. Potem poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności. Gotowa wróciłam do przyjaciół. Śniadanie było już na stole. Felix wszystkim się zajął. Porozstawiał talerze i zrobił herbatę. Usiadłam na wolnym miejscu koło Mario. Po zjedzonym posiłku czas zbierać się do pracy.
- Zjadłaś ? - zapytał Gotze
- Tak, możemy jechać. - uśmiechnęłam się. Mario wstał, wziął swój talerz i zaniósł do kuchni. Od razu potem pożegnał się ze wszystkimi.
- Będę w samochodzie. - oznajmił i opuścił dom. Ogarnęłam trochę po śniadaniu i poszłam po torebkę.
- Abby będziesz w domu cały czas ? - zwróciłam się do przyjaciółki
- Tak.- odpowiedziała patrząc się w Iphona
- Dobra. Osci mam prośbę do ciebie.
- Jaką ?- zapytał
- Coś mi się z laptopem stało, mógłbyś zobaczyć, wiem, że się na tym znasz trochę.
- Dobrze zobaczę.
- Dzięki.- pocałowałam go w policzek, potem Abby, OG i Omara. Już chciałam wychodzić, ale Fel się upomniał.
- Ej a ja ?!- zapytał obrażony
- Sory, zapomniałam o tobie.- podeszłam do niego i gdy już miałam go całować w policzek, Fel lekko przekręcił głowę, że pocałowałam go w usta.
- Felix ! - walnęłam go w ramie
- Też cię kocham. - posłał mi buziaka w powietrzu, a ja przewróciłam oczami
- A tak wgl, to gdzie jedziesz ?
- Do pracy, jestem psychologiem w klubie piłkarskim " LA Galaxy".
- Aaaa. Kiedy będziesz ? - zadał kolejne pytanie
- Zależy jak się wyrobię, a co ?
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- To jak skończę to przyjdę tam do was. Ok ?
- Dobrze, proszę pani. - uśmiechnął się i wstał, ponieważ miał zamiar wracać do domu. Razem kierowaliśmy się w stronę wyjścia.
Po czym zamknęłam drzwi. Jeszcze raz pożegnałam się z Felem, on poszedł do domu a ja weszłam do samochodu Mario. Jechaliśmy w przeciwną stronę także nie mogliśmy go podwieś. Gdy dojechaliśmy ja poszłam do swojego gabinetu, a Mario do szatni. Usiadłam na moim wygodnym fotelu i zajęłam się papierkową robotą. Myślałam trochę o Sandmanie. On wrócił, wrócił dla mnie. Usłyszałam pukanie do drzwi. Bez wahania powiedziałam "proszę". Do mojego gabinetu wszedł trener. Bardzo go lubiłam. Zawsze był uśmiechnięty.
- Witam naszą księżniczkę ! - zawsze tak mówił
- Dzień dobry panu ! - uśmiechnęłam się
- Chciałbym żebyś porozmawiała z naszymi chłopcami, nie długo ważny mecz .
- Dobrze. A przy okazji chciałabym prosić o krótki urlop.
- Oczywiście. Zawsze tak ciężko pracujesz. Możesz wziąć sobie wolne. Porozmawiaj tylko z chłopakami i jesteś wolna na 2 tygodnie.
- Dziękuje bardzo ! Kiedy przyjdą do mnie ?
- Za jakieś 10 min.
- Ok. - trener tylko się uśmiechnął i wyszedł.
Pochowałam wszystkie papiery do półek i czekałam aż przyjdą. Po chwili cała gromada weszła do mojego biura .
- Yyyy a może będziecie wchodzić pojedynczo ? Będzie mi łatwiej.
- Dobra chłopaki ja pierwszy ! - powiedział Mario. Zostaliśmy tylko we dwoje. Jak zawsze zamiast rozmawiać o meczu to pieprzyliśmy o czym popadnie. Zaczęliśmy się strasznie śmiać, gdy nagle Goetze ucichł.
- Ten chłopak co z nim rozmawiałaś przez telefon u mnie ostatnio, to był Felix, prawda ?. - spoważniał
- Tak, to był on.
- Chodziliście ze sobą ? - zadał kolejne pytanie. Z niechęcią odpowiedziałam.
- Mhmm. Ale możemy o tym nie rozmawiać ?
- Okej, dobra ja idę pa !
- Pa . - Po jakiejś godzinie przeprowadziłam rozmowę już z każdym piłkarzem, mogłam wracać do domu. Cholera ! Mario przecież już pojechał. Jak ja wrócę ?! Postanowiłam zadzwonić do Abby.
' Halo ?'
' Przeszkodziłam ci w czymś ? '
' No troszeczkę, bo jestem z Oscarem i jego rodzicami na obiedzie. A co się stało?'
' Bo nie mam jak do domu wrócić !! Mario skończył wcześniej i nie mam się z kim zabrać.'
' Julie a nie możesz zadzwonić do Felixa ? '
' Okej rozumiem. ' - rozłączyłam się i od razu zadzwoniłam do Sandmana.
' Felix przyjechałbyś po mnie ? '
' Pewnie, a gdzie jesteś ? '
' Przed stadionem na Ohne street.'
' Ok zaraz będę. '
' Dzięki ' - schowałam telefon do torebki i czekałam.
* Felix *
Grałem z Og i Omarem w Fife, gdy zadzwoniła Julie.
- Kto dzwonił ? - zapytał Ogge.
- Julie, muszę po nią jechać, grajcie beze mnie. - położyłem pada, ubrałem bluzę i wziąłem kluczyki. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w drogę do Julie. Podjechałem pod stadion przy którym stała.
- Hej ! - powiedziała wsiadając
- No cześć.
- Sory za kłopot..
- I tak miałem jechać do miasta, a poza tym to zabieram cie do centrum.
- Serio ? Ojej nie musisz.
- Ale chce. Wiesz, że jutro są urodziny Abby ?
- No wiem, nawet nie mam dla niej prezentu.
- No widzisz, kupisz jej coś.
- Ok to jedzmy. - uśmiechnęła się.Ona jest taka śliczna gdy się uśmiecha. Zaparkowałem samochód na parkingu koło centrum handlowego. Wyszliśmy z auta i zmierzaliśmy do wejścia. Zastanawiałem się czy nie chwycić ją za rękę. Ostatecznie nie zdążyłem.
- Chodźmy najpierw tu. - wskazała na sklep i pociągłą mnie za rękę. Zaczęła przeglądać jakieś ciuchy, a ja nie mogłem przestać się na nią patrzeć.
- Co myślisz o tej sukience ? - zapytała - Felix Halo ?!?!
- Hee ? Mówiłaś coś ? - trochę się na nią zagapiłem
- Co myślisz o tej sukience?- powtórzyła
- Ładna, powinnaś ją przymierzyć.
- To nie dla mnie, tylko dla Abby!
- I tak powinnaś ja przymierzyć.
- Ugh ! Myślisz , że jej się spodoba ?
- Pewnie.
- Ok, to kupie jej.
- Ej patrz ! Ta jest idealna na ciebie ! - wziąłem sukienkę z wieszaka
- Przestań, po za tym zobacz ile ona kosztuje. - pokazała mi metkę.
- Z tego co wiem to sporo zarabiasz w tym klubie.
- Ale to nie znaczy, że od razu mam wydawać 1000 na sukienkę !
- To ja ci ją kupię.
- Teraz to już całkowicie przegiąłeś !
- Przesadzasz.
- Nawet nie myśl żeby ją kupić !
- Ok, ok.
- Idę zapłacić i możemy wracać.
- Dobrze to ja poczekam .
Julie podeszła do kasy a ja nadal stałem przy tej sukience. Nie odpuszczę. Kupie ją dla niej.
- Fel, ja tylko pójdę z panią na chwile zaraz wrócę.
- Spoko ! - teraz. To idealny moment! Wziąłem sukienkę i szybkim krokiem poszedłem zapłacić.
- Dziękujemy za zakup, miłego dnia - powiedziała kasjerka.
Kurde!! Co teraz zrobić z tą siatką ? Aaaa ! Nie pomyślałem o tym! Meeem..am. O boże idzie !
- Już jestem możemy jechać! - podeszła do mnie.
- To jedzmy. - uśmiechnąłem się do niej
- Kupiłeś coś sobie ?
- Tak, taka zwykła bluza - uwierzyła
Wyszliśmy z centrum i wsiedliśmy do samochodu. Wyruszyliśmy w drogę do jej domu. Po 10 min byliśmy na miejscu.
- Wróciłam !!!! - krzyknęła gdy weszliśmy do domu
- No widzę, nie musisz się drzeć - odezwała się Abby, która razem z Oscarem siedziała w salonie.
- Julie, proszę tylko nie bij xd - wręczyłem jej siatkę.
- Fel zabije cie! Masz mi ją w tej chwili zwrócić do sklepu. - darła się na mnie.
- Powiem w prost, mam w dupie co ty teraz do mnie mówisz. Sukienka jest twoja i masz ja założyć na Abby urodzinach ! - a na końcu mojej przemowy dałem jej buziaka w usta, porostu nie wytrzymałem. Czy ja dobrze widzę ? Ona się zarumieniła i zupełnie nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Czyżbyś przeze mnie zaniemówiła ? - uśmiechnąłem się
- Felix, jesteś debilem. - przytuliła się do mnie
- Haha. Ale za to jakim uroczym xd
- Uroczym ? Uroczy to jest pies mojej sąsiadki.
- I ja też !
- Ok, ok. - usiedliśmy obok Oscara i Abby. Oglądaliśmy jakiś film. Potem kolejny i kolejny. Nawet nie zauważyłem, że zrobiło się dość późno. Abby zasnęła na ramieniu Oscara, który też spał. -,- Super.. Spojrzałem na Julie ona też zasnęła. Zarąbiście! Nic mi nie zostało, tylko przytulić się do niej i również zasnąć.
_____________________________________________________________________
Hej hej Foooer ! Kolejny rozdział oddajemy w wasze ręce. Mam nadzieje, że wam się podoba. Komentujcie dziewczyny, to bardzo motywuje !! ~ Julia i Jagoda
Perf *-*
OdpowiedzUsuńJsjzksmskdjskkskskd Świetny♥
OdpowiedzUsuńCudowny!!! ♡♥♡
OdpowiedzUsuń♥Cudo ♥ Po prostu najlepszy i świetny rozdział i prosze szybko następny ♥
OdpowiedzUsuńNaj naj naaj laski! ♥
OdpowiedzUsuń*-* chcę nexta *__* <3
OdpowiedzUsuń