*Julie, kilka dni później*
Przez ten cały czas mieszkałam u Abby i Oscara. Nie miałam kontaktu z Felixem od momentu kłótni. Nie mam bladego pojęcia co się z nim dzieje. Całymi dniami leżę w łóżku, zajadając ogórki (od czasu ciąży mam na nie ochotę) i oglądam jakieś bezsensowne seriale które lecą w telewizji. Postanowiłam zrobić coś ze swoim życiem. Wstałam z kanapy i poszłam ogarnąć się do łazienki. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic. Gotowa zeszłam na dół, tam ujrzałam znane mi dobrze małżeństwo.
- Hej ciężarna. - uśmiechnęłam się do niej.
- Hej jak się czujesz ? - zapytała troskliwie.
- Bywało lepiej.
- Chcesz coś na śniadanie ? - zapytał Oscar.
- Nie, dziękuję.
- Julie musisz coś zjeść. - zrezygnowana zgodziłam się. Cała trójką usiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się kanapkami przyszykowanymi przez Oscara. Były w miarę dobre xd Po skończonym posiłku z kubkiem gorącej herbaty poszłam usiąść w salonie. Włączyłam sobie Harrego Pottera. Po krótkiej chwili dołączyła do mnie para.
*Abby, kilka godzin później*
Własnie skończyliśmy oglądać wszystkie części Harrego Pottera. Strasznie kocham te filmy tak samo jak Oscar. Tak naprawdę to własnie przez niego je pokochałam.
-Kochanie jadę na chwile do rodziców. Będę niedługo.
- Jasne, tylko uważaj na siebie.
- Ty też . - pocałował mnie przelotnie i zniknął za drzwiami od garażu.
- To co babski bezalkoholowy wieczór ? - zaśmiałam się.
- Wiesz,nie mam zbytnio ochoty.
- Julie nie możesz siedzieć zamknięta w czterech ścianach.
- Przepraszam, ale nie.
- Okej jak chcesz. To ja w takim razie pójdę się odświeżyć.
- Jasne leć. - doczłapałam się na górę. Wzięłam z szafy byle jakie dresy i bluzę. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Głowę umyłam szamponem o zapachu brzoskwiń. Po 30 min,byłam cała gotowa. Postanowiłam zejść na dół i zrobić jakiś obiad, może kurczaka. Na dole nie było Julie. Poszłam do kuchni na blacie leżała karteczka. To co na niej było napisane zszokowało mnie.
" Przepraszam wszystkich za to co zrobię, pewnie mnie znienawidzicie, ale nie chce zostać samotną matką.. dlatego właśnie zdecydowałam się na aborcję." ~ Julie
Jezu.. nie, ona nie może tego zrobić ! Jak najszybciej chwyciłam telefon i cała zapłakana, zaczęłam do niej wydzwaniać, ale miała wyłączony telefon. Dzwoniłam do Oscara, który też nie odbierał. Cholera ! Włączyłam Julie laptopa z nadzieją, że znajdę w historii adres kliniki. Serce biło mi jak szalone, ręce całe się trzęsły. JEST ! Znalazłam.
- Kochanie wróciłem ! - krzyknął Oscar szybko podbiegłam do niego, był z nim Felix.
- Co się stało ? - zapytał przestraszony.
- Julie.. ona.. - nie mogłam się wysłowić, więc podałam im karteczkę.
- Kurwa ! Gdzie pojechała ? - Felix złapał się za głowę
- Slauson Avenue 11. Fel szybko ! - krzyknęłam gdy wybiegał z domu. Przytuliłam się do Oscara z nadzieją że Sandman zdąży, zanim będzie za późno.
- Ciii, Abby będzie dobrze.
- A jeśli on nie zdąży ? - jeszcze bardziej się rozpłakałam
- Spokojnie, nie denerwuj się, myśl o dziecku. Połóż się. - poprowadził mnie na sofę. Skuliłam się lekko i oddychałam głęboko.
- Miałeś jechać do rodziców.
- Nie, tak naprawdę byłem właśnie u Felixa i razem z Omarem na spokojnie mu wszystko wyjaśniliśmy. Sandman w końcu przejrzał na oczy. Przyjechaliśmy razem, bo Felix chciał porozmawiać z Julie.
* Julie *
Myślałam o tym od kilku dni. Nie byłam pewna, czy chcę to zrobić, ale sama nie dam sobie rady, a bez Felixa to i tak nie miało sensu. Znalazłam dobrą klinikę niedaleko centrum i umówiłam się na zabieg. Gdy dojechałam na miejsce, podałam pielęgniarce moje dane osobowe.
- Pokój numer 211. Proszę się w to ubrać i czekać na lekarza.
- Dobrze, dziękuję. - wzięłam ubranie od kobiety i poszłam w stronę pokoju. Było to malutkie pomieszczenie z łazienką, łóżkiem, szafką i jednym fotelem. Położyłam torebkę na fotel i poszłam do łazienki przebrać się w szpitalną suknię. Gdy wyszłam położyłam się na łóżku i rozpłakałam. Nie chcę źle...
- Pani Santos ?
- Tak.
- Jest pani gotowa ? - zapytał lekarz. Ja tylko przytaknęłam i wyszłam z mężczyzną. Szliśmy długim korytarzem. Serce biło mi jak szalone. Cały czasz zastanawiam się czy dobrze robię, ale ja nie chce zostać samotną matką...nie dam rady. wiem doskonale, że bez Fela sobie nie poradzę...
*Felix*
Czy ta Julie postradała już zmysły ?! Jak ona może usunąć nasze dziecko !!!!! Wszystko moja wina.To się w głowie nie mieści. Jak najszybciej chciałem dojechać do tej zasranej kliniki. Na drodze przekroczyłem wszystkie wykroczenia. Zaparkowałem i najszybciej jak tylko potrafiłem biegłem do kliniki.
- Gdzie jest Julie ?! - zapytałem pierwszą lepszą pielęgniarkę.
-Proszę podejść do recepcji tam wszystko panu powiedzą.
- Kurwa - przeklnąłem pod nosem.
- Proszę mi powiedzieć gdzie jest Julie Sand... Santos.
- Sala numer 211, ale teraz jest na bloku operacyjnym.
- Gdzie to jest ?
- Pierwsze drzwi na lewo. - W tle słyszałem jak się wydarła, że tam nie można wchodzić. W dupie to mam. Przez okienko zobaczyłem Julie. Wszedłem do środka i szybko do niej podszedłem.
- Ale proszę stąd wyjść. - odezwał się lekarz ale nie zwracałem na niego uwagi.
- Julie, kochanie proszę cię nie rób tego. Omar mi wszystko wytłumaczył.
- Proszę wyjść, bo wezwę ochronę. - olałem go.
- Julie.. - mówiłem to ze łzami w oczach. Nagle poczułem szarpniecie, obróciłem się, a za mną stali dwoje dryblasów. Zapewne ochrona. "Cholera"- pomyślałem. Wyciągnęli mnie silą.
- KOCHAM WAS !- tylko tyle udało mi się powiedzieć, bo znalazłem się na dworze przed kliniką xd. A jeżeli Julie się nie wycofa i usunie dziecko ? Chodziłem nerwowo, mając nadzieję, że w końcu ją zobaczę... Moja narzeczona pojawiła się po 15 minutach, które dla mnie były wiecznością. Mocno się do niej przytuliłem. Julie rozpłakała się.
- Dlaczego ? - zapytałem dalej ją obejmując
- Byłam bezsilna czułam, że sobie nie poradzę bez ciebie.
- Skarbie jestem przy tobie i cię nie zostawię, już nigdy. - otarłem jej łzy i czule pocałowałem, tak brakowało mi tego.
- Kocham was, pamiętaj o tym.
- My ciebie też ♥
- Chodź pojedziemy po ciuchy do naszych gołąbków i wrócimy do domu odpocząć. - tylko przytaknęła głową i ruszyliśmy w drogę. Abby jak zobaczyła nas razem to aż się rozpłakała xd Po 20 minutach, byliśmy już w naszej sypialni, wtuleni w siebie. Trochę zgłodniałem więc wstałem.
- Chcesz coś do jedzenia ? - zapytałem
- Ogórki ♥
- Ogórki ? Really ?
- Mhmm. - przytaknęłam
Zszedłem na dół i wziąłem truskawki dla siebie i ogórki dla Julie. Haha jej zachcianki chyba dopiero się zaczną. Gdy wróciłem dziewczyna spała. Przykryłem ją kocem.Ten dzień był strasznie meczący. Teraz będzie już tylko lepiej.
- Chcesz coś do jedzenia ? - zapytałem
- Ogórki ♥
- Ogórki ? Really ?
- Mhmm. - przytaknęłam
Zszedłem na dół i wziąłem truskawki dla siebie i ogórki dla Julie. Haha jej zachcianki chyba dopiero się zaczną. Gdy wróciłem dziewczyna spała. Przykryłem ją kocem.Ten dzień był strasznie meczący. Teraz będzie już tylko lepiej.
**********************************************
Siema ! ♥♥ 57 pojawił się trochę później, ale lepiej późno niż wcale. Komentujcie ! :* 58 może w sobotę.
~ Julia
~ Julia
Boże jak dobrze, że Julie tego nie zrobiła!!! I, że Felix się ogarnął w końcu. Czekam na następny ❤
OdpowiedzUsuń