wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 45

*Julie, dzień wyjazdu*

Obudziłam się bardzo wcześnie rano. Felix jeszcze spał, nie budziłam go tylko po cichu wstałam. Jak się wczoraj dowiedziałam o 14 wylatujemy do Miami. Byłam zbyt podekscytowana, żeby się spakować, więc muszę to zrobić dzisiaj. Fel bardzo się postarał. Myślę, że taki wyjazd dobrze nam zrobi. Zeszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie.  Tosty z szynka i serem. Postawiłam wszystko na stole i poszłam obudzić mojego śpiocha. 
- Misiuu wstawaj. - pogłaskałam go po policzku.
- Jeszcze 5 minut.
- Dalej, dalej, bo śniadanie będzie zimne.
- A co jest ?
- Tosty i kawa. - usiadłam na nim.
- Przekonaj mnie jakoś. - chłopak cały czas miał zamknięte oczy, ale uśmiechał się lekko. Żeby go całkiem wybudzić pocałowałam go.
- Może być ? - zapytałam.
- No nwm, nwm. - tym razem to on mnie pocałował i obrócił tak, że on leżał na mnie.
- Tak to my wgl nie zjemy tego śniadania.
- Przeżyjemy jakoś. - powiedział i zaczął mnie całować. Tak po 10 min "miziania", poszliśmy jeść. Tak jak mówiłam tosty i kawa były już zimne. Ale cóż to tylko i wyłącznie jego wina xd. Posprzątaliśmy po jedzeniu i poszliśmy się ogarnąć.  Zaczęłam nas pakować. Gdy skończyłam zastanawiałam się co ubrać na siebie nagle po domu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Spodziewasz się kogoś ? - zapytał mnie Felix.
- Nie, ale to może być reszta paczki. - zeszłam na dół, aby otworzyć drzwi. Przed nimi stała moja kuzynka Viki ze swoim synkiem Nico. Często zostawia małego u mnie gdy ma coś ważnego do załatwienia na mieście albo po prostu chce spędzić chwile ze swoim mężem sam na sam, a ja z miłą chęcią zajmuję się Nico. Uwielbiam malca, on z resztą mnie też :)
- Hej Viki ! Co cię do mnie sprowadza ? - pocałowałam ją w policzek.
- Hej !! Powiem ci w środku. - wpuściłam ich do środka.
- Nico zasuwaj na górę do cioci sypialni po za.. - nie zdarzyłam dokończyć jak malec był już na schodach.
- TYLKO POMAŁU !!- wydarła się jego mama. - Okej Julie mam do ciebie sprawę - dodała nuż ton niżej.
- Wal śmiało. - uśmiechnęłam się do niej.
- Mogła byś tak za dwa tygodnie zając się Nico na weekend, bo my z Nathanem jedziemy na Majorkę z okazji naszej czwartej rocznicy ślubu.
- No jasne, że tak! To dla mnie ..... - przerwał mi mały krzyczący z góry.
- AAAAAAAAA !!!!! MAAAAAAAAAMOOOOO!!!! DO GÓLYYY JEŚT JAKIŚ OBCI PAAAN !!!!!! - szybko pobiegłam na górę, wzięłam malca na ręce a ten od razu przytulił się do mnie.
- Julie czy ty mi masz coś do powiedzenia ? - zapytał meeeeega zdziwiony Felix.
- Eeemm.. kochanie... chciałam ci to już dawno powiedzieć, ale nie miałam okazji...
- Nie proszę cię nie mów tego...
- Ale Nico to syn mojej kuzynki... Nie chciałam ci tego mówić, ale rozumiesz tak jakoś wyszło...
- A-a-a-a-le - jego mina byla bezcenna !! XD
- Hahahhahahahahahhaha xddd  - płakałam ze śmiechu.
- Dobrze to my wam nie będziemy przeszkadzać. - powiedziała Viki i wzięła malca ode mnie i dodała. - To jesteśmy umówione?
- Jasne :* Pa Nicoo !! Kocham cię <3 - wysłałam jeszcze malcowi buziaka w powietrzu i zeszli na dół. Po chwili było słychać zamykające się drzwi wejściowe, a ja wróciłam do szukania ubrań. Sandi podszedł do mnie, przytulił od tyłu i szepnął na ucho.
- Idziemy się myć ?
- Możesz iść, a ja uszykuję sobie ciuchy.
- Ale ja chcę z tobą.
- Ok, to możesz napuścić wody, a ja dokończę wybieranie ubrań.
- Super. 
- Tylko dużo piany !!! - krzyknęłam gdy chłopak już był za drzwiami pokoju. Długo zastanawiałam się co wybrać... W końcu wybrałam ten zestaw. Położyłam wszystko na łóżko i poszłam do chłopaka, który już był w wannie. Czy on się bawił żółtą kaczuszką Nico ?
- Felix, czy ty zużyłeś cały płyn do kąpieli ? - zapytałam, bo zobaczyłam pustą butelkę, która wcześniej była zupełnie pełna.
- Yyyy, miało być dużo piany, nie ? - zdziwił się. Zrobiłam facepalma i usiadłam na małej pufie stojącej obok wanny. ( łazienka )
- To co wchodzisz ? - zapytał 
- A mam jakieś wyjście ?
- Nie, a tak btw fajna kaczka. - zaśmiał się
- To nie moja, lepiej ją zostaw bo jeszcze zepsujesz i Nico będzie płakał. 
- Najwyżej xd Kupie mu lepszą :) - ściągnęłam z siebie ubrania i dołączyłam do niego. Przytuliłam się do chłopaka i tak sobie przez dłuższy czas leżeliśmy. Nie obyło się bez całowania. 
- Umyjesz mi plecki ? - zapytał w pewniej chwili
- A co za to dostane ?
- Wszystko.- przybliżył się do mnie. 
- A gdybym nie chciała wszystkiego, tylko ciebie. Na zawsze. - spojrzałam prosto w jego śliczne oczy.
- To już masz. Na zawsze. Obiecuję. - lekko musnął moje usta. Wzięłam nowy kokosowy  płyn do kąpieli i wylałam trochę na jego plecy.
- A ! Zimne ! - krzyknął. Rozsmarowałam płyn po całych jego plecach. Po kąpieli już ubrani i ogl cali ogarnięci. Postanowiliśmy pójść piechotą do Fooohouse. Z racji tego, że daleko nie mieliśmy spacerek dobrze nam zrobi. Zakluczyłam dom i włożyłam klucze do torebki. Fel w jednej ręce trzymał, a raczej ciągnął walizkę, a w drugiej trzymał mnie za rękę. Po niecałych 15 min, byliśmy już na miejscu. Bez pukania weszliśmy do środka.
- EY YO !!!! - wydarł się Felix.
- W OGRODZIE !!! - krzyknął Olly. Fel zostawił walizkę w kącie, a ja poszłam do kuchni i z lodówki wyciągnęłam dwie puszki Coli. Weszłam do ogrodu i wręczyłam napój mojemu chłopakowi i usiadłam mu na kolanach, ponieważ już nie było miejsca do siedzenia.. Pomału będzie trzeba zamówić taksówkę i ruszyć na lotnisko. Ab zadzwoniła po taxi a reszta wstała z miejsc i poszła się jeszcze ostatecznie ogarnąć. 
- Wszyscy gotowi? - zapytała 
- Tak! - odpowiedzieliśmy chórem i spakowaliśmy swoje torby w dużej taksówce. Siedziałam koło Felix'a, cały czas trzymając go za rękę. Oparłam się o jego ramię. Po chwili byliśmy na lotnisku. Przeszliśmy te wszystkie pierdółka i czekaliśmy na samolot. Dochodziła godzina 14 i już szliśmy w stronę ostatecznego sprawdzenia biletu czyli przy wejściu do samolotu. Miałam miejsce obok Abby, przy oknie. Za nami siedział Felix z Oscarem i Omarem a jeszcze za nimi Olly i Natalie. Chwilę gadałam z Abby, a potem bawiłam się telefonem.. Robiłam zdjęcia nam wszystkim. Mieliśmy bekę, bo Omar podrywał stewardessę. Cały Rudberg. Nie mogę się doczekać, aż w końcu wylądujemy. Piękne Miami. 
- Oscar, zamienisz się ze mną miejscami? - zapytałam 
- Pewnie. - uśmiechnął się i zajął moje poprzednie miejsce obok Abby. Ja usiadłam przy moim chłopaku. Położyłam głowę na jego ramię i zamknęłam oczy. Nie mogłam zasnąć, bo Omar cały czas się wiercił i obracał do Ollyego i Natalie i z czegoś się śmiali. Podniosłam się z Felix'a i westchnęłam. 
- Co jest? - zapytał troskliwie 
- Nie mogę zasnąć.. 
- Ojj, biedna moja. - przytulił mnie
- A Tak wgl to skąd wziąłeś ten pomysł, żeby wyjechać? 
- Po tym jak się tak kłóciliśmy, pomyślałem, że muszę ci to jakoś wynagrodzić no i znalazłem śliczny jacht na wybrzeżu w Miami. 
- Jesteś kochany. - pocałowałam go
- Mamo fuuuuu! Oni się całują! - powiedział jakiś chłopiec, który siedział po drugiej stronie samolotu. My się lekko zaśmialiśmy i skupiliśmy na sobie. 
- Ale ta stewardessa ma sexi dupę.. - usłyszałam Omara 
- Haha ty masz lepszą xd - powiedziałam 
- Tak to prawda. - zaśmiał się. W końcu nadszedł moment na który Rudberg czekał. Stewardessy zaczęły rozwozić jedzenie. Om tylko patrzył, kiedy ona podejdzie do nas. Tak się cieszył, że aż podskakiwał na siedzeniu jak małe dziecko xd Ja bawiłam się Felix'a telefonem, a on moim xd Trochę bez sensu, bo mamy ten sam model xd przeglądałam sobie jego galerię zdjęć. Najwięcej to miał selfisów Oscara xd Zobaczyłam nasze pierwsze wspólne zdjęcie, kiedy się pocałowaliśmy. <3 Śliczne. 
- Witam ! Chcieliby coś państwo? - zapytała wyczekiwana przez Omara stewardessa. 
- Ja pierwszy! - prawie krzyknął - Więc tak : poproszę jedną Pepsi, sandwicza z szynką, Marsa, małe Laysy zielona cebulka i pani numer telefonu. - puścił jej oczko. Myślałam, że się zesikam ze śmiechu. Pani podała mu wszystko prócz numeru. 
- Razem będzie 12 dolarów. - wręczył jej należne pieniądze.. 
- A numer? 
- Numerów nie sprzedajemy. - uśmiechnęła się sztucznie i spytała się czy my czegoś nie chcemy. Wzięliśmy tylko coś do picia i po małej kanapce. 
- Co za baba! Numerów nie sprzedajemy.. - przedrzeźniał ją Omar, gdy już odjechała.
- Proszę zapiąć pasy zaraz lądujemy - odezwała się jedna ze stewardess.
- Nareszcie - powiedziałam cicho. Po wylądowaniu wzięliśmy swoje walizki, w między czasie zadzwoniłam po Taxi, która dojechała po niecałych 15 min. Kiedy ujrzałam ten cudowny jacht nie mogłam uwierzyć, że to w nim spędzę dwie noce!

*******************************************************
Hej !! <3 Rozdział 45 gotowy na wasze recenzję, które są mile widziane w komentarzach poniżej :* Życzymy miłych i szalonych wakacji <3 ~ Jagoda i Julia :D 

7 komentarzy: